9 maja 2011

Podpatrzone...podsłuchane....

Sklepów ci u nas dostatek. Wiele razy już poruszałam ten temat, ale dziś - trochę przewrotnie, lecz prawdziwie. Wydaje się, że wreszcie nauczyliśmy się kupować. Najpierw "przychodzą" na nasze klatki czy domy te pogardzane ulotki reklamowe. Pogardzane, ale jednak skrzętnie wertowane, bo niby skąd mielibyśmy wiedzieć gdzie jest cena najkorzystniejsza cena masła, a gdzie czekają na nas wspaniałe meble ogrodowe czy najnowsze telewizory prawie za darmo - lub za malutką ratkę?Przeglądamy więc, robimy notatki, podliczamy finanse, sprawdzamy datę w kalendarzu -( czy na pewno od dziś?) i w drogę...
Markety jak wiadomo mają dość sporą powierzchnię, wiele regałów i pólek A wybrane rzeczy czekają...Widać więc grupki osób wchodzących do sklepu. Ale nie chodzi się już teraz kolejno sklepowymi ścieżkami. Teraz to jest swoisty bieg do promocji, do towarów z gazetek .Ktoś mniej zaznajomiony zatrzymuje się w innym miejscu, przy towarze, który go być może zaciekawił, lecz zaraz zostaje przywołany do porządku: prędzej! Nie wiesz, ze najpierw trzeba podejść do towarów z promocji? I zaczyna się wielkie wybieranie i grzebanina - za rozmiarem, za kolorem za ceną. Koszyki zapełniają się. Przy kasie koszyki  prawie pod wierzch wyłożone "potrzebnymi" towarami. Ktoś bardziej roztropny pyta - a można oddać czy wymienić? Oczywiście można - tylko jak najszybciej, najlepiej jutro...
A czy te prawie "łowy" nie staną się nałogiem kupowania? Majka47   

2 komentarze:

  1. Fakt, niektórzy żyją tylko zakupami: co, gdzie, kiedy i za ile. Wertują ulotki, promocje, wyprzedaże... Potrafią przejechać wiele kilometrów, żeby być w sklepie, w którym akurat pojawiła się jakaś promocja. Dla mnie to straszne.

    aniollewy

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie należę Majko do grona ludzi, o ktorych piszesz. Owszem, szukam tanich towarów w sklepie, ale nie wkładam do koszyka rzeczy, których nie zaplanowałam kupić. A co, taka twarda jestem!:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń