31 sierpnia 2012

Pożegnanie wakacji...

Odchodzą już do historii tegoroczne wakacje. Nieliczni jeszcze tylko odpoczywają, gdyż tak mieli zaplanowany urlop, ale większość już myśli o nowym roku szkolnym. Trzeba zapewnić dzieciom i podręczniki i zeszyty i ubrania - bo ze starych przecież wyrosły, i kącik do pracy w domu odświeżyć...Lista tych prac do zrobienia jest długa, a to już przecież jutro pierwszy dzień września, a w poniedziałek - rozpoczęcie nowego roku. 
Tymczasem i pogoda się zmienia. Wróciłam na parę dni tam, gdzie byłam w lipcu... i okazało się, że słoneczna polana i dróżka są już teraz w cieniu - mimo, że pora dnia taka sama. Słonko już niżej wędruje i stąd cień na tym miejscu, gdzie latem było słońce.
Chłodne już ranki i wieczory, odczuwa się powolną zmianę pory roku, chociaż wrzesień - to jeszcze nie jesień, jak mówi prezenter pogody. A pod drzewami liście jak w październiku, dużo zeschłych liści, spieczonych letnim słońcem. 
Najwyższy czas odświeżyć mieszkanie po lecie, umyć okna, oczyścić lampy, aby jeszcze to dzienne światło mogło długo rozjaśniać nam mieszkanie, bez konieczności wcześniejszego zapalania światła elektrycznego.  
Wakacji nie trzeba jakoś specjalnie podsumowywać. One po prostu były, wszyscy z nich korzystali, a teraz pora na pracę i naukę. Majka47

27 sierpnia 2012

Wakacyjne zyski.

Już szybkimi krokami zbliża się nowy rok szkolny. Nie koniec lata, lecz koniec wakacji, tych letnich, na które czekamy cały rok. Powoli czas na podsumowanie. Co nam zostanie z tych wakacji? Jakie zyski mamy z minionego pięknego czasu?
Oprócz podróży, zdjęć, opalenizny i nowych znajomości czy są wartości, które pomogą nam w następnych miesiącach, aż do następnych wakacji?
Otóż zyski będą takie, ile włożyliśmy energii i pracy w przygotowanie i realizację mijających wakacji. Jeśli ktoś był ze wszystkiego niezadowolony, ciągle żył krytyką, to niestety - zysków nie będzie żadnych.  Natomiast  ten, kto pamięta dobre chwile, kto więcej radości przeżywał w czasie wakacji, kto potrafił nawet w swojej miejscowości, nie wyjeżdżając zmienić tryb życia  - ten zyskał wiele zdrowia psychicznego i równowagi duchowej. A jeśli jeszcze do tego doszło uprawianie sportów czy jakikolwiek czynny wypoczynek, to i fizyczne zdrowie ma dobrze podładowane akumulatory. 
Od nas teraz zależy, czy nadal tą tężyznę psychiczną i fizyczną będziemy utrzymywać, czy też powrócimy szybciutko do starych nawyków. 
Aby poprawnie przeprowadzić organizm ze stanu wakacyjnego do normalnego trybu życia, potrzeba trochę samodyscypliny. Jak ruszy już machina nowego roku szkolnego, dzieci pójdą do szkoły wydzielmy sobie trochę wolnego czasu na kijki, na basen, na rower. Przez cały wrzesień i październik można swobodnie kontynuować
ruch na świeżym powietrzu. Myślę, że każdy z nas wie, jak można wakacyjne zyski utrzymać cały rok. Majka47  

24 sierpnia 2012

Pora na konfitury i nalewki.

Rzadko kiedy na moim blogu piszę o gotowaniu. Jest jednak taka malownicza pora roku - właśnie koniec lata - kiedy to owoce aż się proszą, by wskakiwać do słoika. 

Z rozmów ze znajomymi i własnych doświadczeń można zauważyć, że zmieniła się trochę forma robienia zapasów na zimę. Wpływ na taki  stan rzeczy ma kilka czynników. Przede wszystkim wiele owoców i warzyw jest dostępnych w formie świeżej prawie cały rok, a nawet jeśli nie, to są dostępne ich zamienniki. 
Poza tym wiele osób pije wodę mineralną, lub soki z kartonów, a nie kompoty. W związku z tym robi się nieco mniej tradycyjnych kompotów. 
Natomiast cukier żelujący i żelfiksy zachęcają wręcz do łatwego wykonania dżemików i powideł. 
A dorosłych kuszą naleweczki z różnych owoców. Od garnka rumowego, poprzez wymyślne przepisy na różnego rodzaju nalewki z dodatkiem miodu, liśćmi z wiśni i mięty aż po aronię czy pigwówkę i klasyczną nalewkę z malin czy z wiśni. 
Nalewka nie pozwala o sobie zapomnieć przynajmniej przez kilka miesięcy. Trzeba poruszać słojem, zlewać, dodawać potrzebne składniki - po prostu pieścić. Za to potem, około grudnia, można powoli zacząć zlewać do butelek  i ...smakować. Aby jeszcze ciekawiej wyglądała buteleczka - koniecznie z ciemnego szkła - można ją ciekawie opisać z nadaniem własnej nazwy i logo. 
Tak podane konfitury czy nalewka na pewno będą wyśmienicie smakować, a poza tym jest pewność, że w każdej chwili możemy niespodziewanych gości czymś dobrym zaskoczyć i poczęstować. A może ten wpis kogoś zachęci do zrobienia własnych przetworów? Majka47  

20 sierpnia 2012

Ekumenizm w praktyce.

Zakończyła się w naszym kraju wizyta rosyjskiego patriarchy prawosławnej Rosji. Podobała mi się właściwa oprawa tego spotkania. Zamek Królewski  - miejsce spotkania, szacunek ze strony Kościoła i Państwa podkreślały ważność tego wydarzenia. Trochę dyskusji na różnych stacjach medialnych - jak zwykle - za i przeciwko. Ale spotkanie się odbyło. A jak się to ma w praktyce, jak to właściwie pomaga ludziom? W ekumenizmie jest to dopiero pierwsza stacja, ale coś drgnęło. To coś, z czym ludzie spotykają się już od dawna. A więc wypowiadały się małżeństwa mieszane, jak żyją, jak wychowują dzieci, jakie mają problemy. 
Bliskie kraje, ale tyle różnic, inna religia, piękne cerkwie i monastyry, inne rytuały, różnice w wierze. Trudno to wszystko połączyć, a przecież trzeba.
Jestem właśnie po lekturze książki pana Jerzego Stuhra pt. "Tak sobie myślę". Książka przedstawia niesamowitą walkę z chorobą, chęć życia i wyzdrowienia. I tak się stało. Wybitną pomocą w walce była pomoc kochającej rodziny, podtrzymującej na duchu w trudnych chwilach, zasady wpajane od młodych lat, a przede wszystkim wiara. Pomagały też listy i sms-y od wiernych widzów wierzących w to, że aktor pokona chorobę. A w trudnej chwili modlił się w intencji wyzdrowienia pana Jerzego pastor, rabin, Buddystka, Paulini z Częstochowy i zaprzyjaźniony ksiądz. Pan Jerzy pisze "Jestem w centrum ekumenizmu. To jest piękne". 
Do książki Pana Jerzego jeszcze powrócę. Dziś stwierdzam, że ekumenizm w praktyce już od dawna istnieje. Majka47 

17 sierpnia 2012

Jest taki notesik...

Wakacyjny czas dobiega końca. Powoli wracają wielkie walizki na stryszki i pawlacze, akcesoria letnich wypraw też poczekają do przyszłego roku. Zostaje tylko strój sportowy, kijki i wolne weekendy. 
Nasze wyjazdowe przeżycia to coś, czego nam nikt nie odbierze. 
Pod zamkniętymi powiekami  zatrzymały się mijane w drodze krajobrazy, piękno niespotykanej przyrody, ciekawe miejsca i sytuacje. Oprócz naszej pamięci zatrzymujemy obrazy na fotografii, aby nam było łatwiej przekonać znajomych, że tylko ten zakątek był najpiękniejszy i niepowtarzalny.
Potrzeba paru dni, aby wejść z powrotem do ustalonego rytmu, przestawić się na codzienność. 
Z wakacyjnym urlopem jest trochę inaczej niż w życiu. Normalnie rozstania są trudne, a powroty oczekiwane, a latem szybko rozstajemy się z pracą i już uciekamy z radością na urlop, a wracamy do obowiązków...hm, trochę oporniej. 
Oprócz urzekających miejsc na wakacjach poznajemy też nowych ludzi. Pod koniec turnusu czy wyprawy stają się nam oni bardzo bliscy. Mam taki notesik, w którym każdego roku dopisuję nowe adresy i kontakty. I nie jest to wymuszony kontakt, lecz jak najbardziej naturalny i pożądany przez obie strony sposób na podtrzymanie znajomości. 
Bardzo miła jest sytuacja, jeśli można po jakimś czasie spotkać się w swoim miejscu zamieszkania. 
Pogoda w czasie wakacji dawała nam możliwość przeżycia co najmniej trzech pór roku, z elementami tragicznymi występującymi w Polsce od niedawna.  Myślę tutaj o trąbach powietrznych, szkwałach i huraganach, które w jednej chwili pozbawiały ludzi dachu nad głową. 
Teraz czeka nas uporządkowanie życia domowego i dostosowanie się do zbliżającego się września. 
Majka47