17 maja 2011

Samozaparcie...

Bardzo lubię pływać, na basen jednak nie zawsze regularnie udaje mi się dotrzeć. Są różne powody, najczęściej są to inne zajęcia, których nie można przełożyć na inny termin. Na basenie też mam stałą godzinę, najbardziej odpowiadającą rytmowi mojego dnia. Jest więc grupa ludzi, których zna się po pewnym czasie już nie tylko z widzenia, lecz z krótkich zdań wymienianych w szatni, czy na rekreacyjnej części basenu. Jest tam grupka starszych pań, które regularnie, cały rok - dwa lub trzy razy w tygodniu - spotykają się na pływalni. Niektóre nawet nie umieją pływać, ćwiczą więc z deską, korzystają z natrysków i masaży, brodzą po wodzie. Twierdzą, że nie wiedzą co to przeziębienie, katar czy kaszel. Mogłyby sobie przecież spokojnie oglądać program tv, czytać książkę czy troszeczkę "poplotkować". Ale wybrały taki właśnie sposób na zdrowie i na spędzanie wolnego czasu. I nie rezygnują nawet w największy deszcz czy chłód. 
Są panie i panowie, którzy całą godzinę pływają na torach pływackich, tak, jakby to były najważniejsze zawody. Jest młody chłopak, niepełnosprawny, przychodzący z ojcem, który zajęcia na basenie i kontakt z wodą traktuje rehabilitacyjnie. Czasem można zobaczyć  panie ćwiczące elementy wodnej gimnastyki. spotykam również pana, który po wylewie - ale oczywiście za zgodą lekarza - bardzo często przychodzi na basen - pływa, korzysta z masaży i natrysków, a stan jego zdrowia ulega zdecydowanej poprawie.  
Wszystkie te opisane sytuacje łączy samozaparcie, swoisty priorytet,
który trzeba spośród innych spraw postawić na pierwszym miejscu.
Najcenniejszą sprawą za  dokonany wybór jest przecież zdrowie, dobre samopoczucie i ...zgrabna sylwetka. Majka47

3 komentarze:

  1. Człowiek jest stworzony w sposób naturalny do aktywności fizycznej. To współczesna cywilizacja proponująca nam wygodnictwo i bierny wypoczynek przed medialnymi ekranami robi z naszego ciała wrak a z mózgu wodę. Dlaczego w tegorocznym Maratonie Metropolii wygrał Kenijczyk? Bo on już w dzieciństwie szedł pół dnia przez sawannę po wodę. Ja z mojego fotela do wody mam 6 metrów. Dlatego biegam. Nie po wodę, ale po medal i satysfakcję. Kenijczyk biegł po nagrodę (pieniężną), bo on w ten sposób zarabia na życie. Robi to, co umie najlepiej.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Ahoy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Majeczko, przyznaję, że rzadko chodzę na basen, bo u nas bilety są dosyć drogie. Niemniej korzystam z innych form czynnego wypoczynku np. rower, czy intensywne marsze. Zwłaszcza po zimie jest to wskazane.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ucieszyłam sie, że znalazłam w sieci Twój blog Kobieto! Super, bardzo pochwalam pływanie, sama też na pływalni czuje sie nieźle, a szczególnie teraz gdy latek przybyło i emerytura się przytrafiła, pozdrawiam serdecznie
    j

    OdpowiedzUsuń