29 lipca 2011

Poezja weekendowa - dla przemyślenia lub wspomnienia...

Ludwik Jerzy Kern              
   "Działkowi ordynaci"

Minęły czasy latyfundiów,
Tych niezmierzonych ziem połaci,
Na których kwitły rzepak lub wyka - 
Dziś, kto tęsknoty ma obszarnika
Na działce sobie ordynaci.

Bez ekonoma, 
Bez karbowego,
Każdy gna w pole siebie samego.

No, czasem żonę jeszcze wygoni,
Gdy żona żwawa i niezbyt w latach,
Ale po ludzku, nie dzierżąc w dłoni, 
Jak ten ekonom, bata. 

Potem zagonki każdy wytycza,
Sieje marchewkę,
Groszek
Lub miętę - 
I jest, jak w wierszu A. Mickiewicza,
Sam sobie sterem,
Żeglarzem, 
Okrętem...

Miewa też nieraz uczucie miłe,
Że jest Potockim
Czy Radziwiłłem...
Sam to na sobie nieraz sprawdziłem.

"Jak tam pietruszka? Obrodziła?"
Pyta działkowy Potocki działkowego Radziwiłła.
"Nienadzwyczajnie, panie kolego"
Mówi Radziwiłł działkowy do działkowego Potockiego,
"Nic dziwnego, po sianiu były zimne nocki..."
I rozkłada ręce działkowy Radziwiłł,
I kiwa głową działkowy Potocki.


A potem siadają w cieniu działkowi ordynaci
I liczą, ile też każdy latoś do tej działki dopłaci.
Ze zbiorku wierszy Ludwika Jerzego Kerna pt. "Bigos"z 1996roku przepisała Majka47
 

28 lipca 2011

Inteligentna czekoladka...

Coraz ładniejsze i ciekawsze są opakowania słodyczy. Nie tylko tekturowe pudełka, lecz kolorowe puszki, pojemniki z okienkami, rożki obfitości i wiele innych. A ja mam przed sobą inteligentną czekoladę. Oprócz tego, że jest bardzo smaczna i kusi mnie do zjedzenia przynajmniej jednej kosteczki dziennie - to na opakowaniu widać śliczną czerwoną różę i duży napis "PYTANIA".
Pod napisem złotymi literami kilka pytań wraz z odpowiedziami. Można więc przeczytać , ale można również i samemu zastanowić się nad odpowiedzią. Zacytuję same pytania - bo odpowiedzi należą do każdego z nas. 
- Czym jest poezja?
- Czym jest szczęście?
- Czym jest miłość?
- Czym jest pamięć?
Wydaje mi się, że przy takich pytaniach, a raczej na próbie odpowiedzi na nie smakowanie tej jednej kosteczki czekolady sprawia dodatkową przyjemność i przywołuje różne wspomnienia. Majka47

27 lipca 2011

Autorytety...

Często w różnych wywiadach różni ludzie pytają o największe autorytety. Padają wówczas nazwiska ludzi bardzo zasłużonych i naprawdę godnych takiego tytułu. 
I bardzo dobrze, że w dzisiejszym świecie dostrzega się ludzi wybitnych, na których można się wzorować. Dobrze, że autorytetów nie przysłania wielka polityka, ani świat szaleńców, ani mafie, ani terroryści. 
Zapytano więc i mnie podczas ogólnospołecznej dyskusji - co sądzę o autorytetach i kto jest moim największym autorytetem. 
Nie musiałam się długo zastanawiać. Ja to wiem i czuję. Doceniam sławnych i znanych ludzi, ich osiągnięcia, wpływ na poszczególnych ludzi. Lecz dla mnie ludźmi, których cenię najbardziej są ludzie, którzy potrafią walczyć z przeciwnościami losu nie załamując się i nie poddając. To jest  rodzina z dzieckiem specjalnej troski, to ktoś, kto od wczesnych lat walczy z choroba, to samotna matka, która potrafiła zapewnić dzieciom dom i opiekę, kosztem  nieprawdopodobnych wyrzeczeń. To młody człowiek, który uległ wypadkowi i świat dla niego odwrócił się o 180 stopni, to choroba, która żąda od człowieka odporności i nie ulegania depresji. 
To są najczęściej anonimowi nasi bliscy, ludzie, których nie znamy nawet osobiście, lub tylko wiemy, że coś takiego komuś tam się przydarzyło. Autorytetem więc nie są te nieszczęścia i choroby, lecz nieugięta wola walki z przeciwnościami losu i umiejętne ich pokonywanie. Właśnie tacy ludzie są dla mnie wielkim autorytetem.   Majka47

26 lipca 2011

od Anki...

Wiem, że już w ubiegłym roku podobny tytuł wpisu był w tym okresie, ale to jest znów pewien przełom, taki jak dzień 24 czerwca - gdzie najdłuższy dzień i najkrótsza noc - tak od Anki znów są chłodne wieczory i ranki. 
Co dowcipniejsi mówią, że mamy obecnie dwie pory roku - zimę i porę deszczową...
Tak się to więc nawarstwia, deszczowa pogoda z przysłowiami o Hance.
Ciągle trzeba mieć nadzieję, że mimo chłodniejszych poranków i wieczorów będzie jeszcze dużo słoneczka w sierpniu, a nawet i we wrześniu. Przecież trzeba się jeszcze nacieszyć latem, a potem złotą polską jesienią. 
Jeszcze trzeba dostrzec urok letnich kwiatów, tych ogrodowych i tych polnych. Zbierać witaminy z owoców i warzyw, z sadów i ogrodów. 
A więc teraz już trzeba trochę jak pracowite pszczółki zadbać o spiżarnię, napełnić słoiki i buteleczki. 
Zaczynają się pierwsze jabłka ( a na targu 4 zł. kilogram!), brzoskwinie, borówki, zebrany już agrest, truskawki i porzeczki.
Więc ja  do przysłowia o Hance dorzucam przypomnienie, aby mimo wszystko cieszyć się bogactwem sadów i barwą ogrodów. Majka47

25 lipca 2011

Przybywa pamiątek...

Wakacje w pełni. Mimo nie najlepszej pogody wypoczywamy, wyjeżdżamy, zwiedzamy i...powracamy. Ale powracamy nie tylko z mnóstwem wspomnień i przeżyć, lecz również z różnymi pamiątkami. Przede wszystkim są to zdjęcia, których obecnie robi się bardzo dużo, pragnąc uchwycić wszystkie miłe chwile. Po obróbce komputerowej zostaje ich nieco mniej, ale i tak za dużo na umieszczenie ich w albumie. Można założyć folder "do wywołania" i najpiękniejsze zdjęcia - te które chcemy umieścić w albumie, tak , tym tradycyjnym albumie - po każdym wyjeździe przełożyć do tego folderu, a po zakończonych wojażach wywołać i umieścić w albumie z odpowiednim opisem. Takie zdjęcia będą doskonałe do zaprezentowania rodzinie i znajomym. 
Oprócz zdjęć przywozimy czasem widokówki, przewodniki, foldery z ciekawych miejsc i ...tzw. suweniry. 
Nie możemy położyć tych rzeczy byle jak i byle gdzie, lecz  starannie pogrupować i umieścić w opisanych teczkach czy pudełkach, czy kopertach. Wiem, że właśnie na to zawsze brakuje czasu, ale będzie nam łatwo znaleźć rzecz, którą właśnie będziemy potrzebować. 
A suweniry? No cóż - zwykle przywozi się je z myślą o najbliższych, więc jak najszybciej trzeba obdarować nimi  bliskie sercu osoby.  Majka47

22 lipca 2011

Na deszczową aurę - dobra książka.

Pogoda daje się nam nieźle we znaki. Znowu podtopienia, stany alarmowe, a przede wszystkim zniszczone uprawy warzyw, zbóż i owoców. To jest niepokojące, bo nie mamy możliwości odwrócenia czy zmiany aury i przywrócenia letniej pogody. 
Kto jednak ma trochę czasu wolnego, a wędrówki w deszczu nie są przyjemne - ten na pewno sięgnie po książkę. 
Ostatnio przeczytałam ciekawą książkę autorstwa Jerzego Stuhra - laureata wielu prestiżowych nagród, wybitnego aktora i członka Europejskiej Akademii Filmowej. Książka nosi tytuł "Stuhrowie Historie rodzinne", starannie wydana przez Wydawnictwo Literackie. 
Z przyjemnością wczytywałam się w dzieje rodziny Stuhrów, mającej swoje korzenie w Dolnej Austrii od XVIIwieku. 
W odróżnieniu od innych książek autobiograficznych słynnych ludzi - nie jest to książka tylko o samym autorze i  jego osiągnięciach  - lecz ciekawie przedstawiona historia jego rodziny od pra-pradziadów. Ważne jest również to, że historia rodziny splata się z historią Krakowa, Polski, Europy. Przewijają się losy wojenne, obozowe, nakreślony jest w tle status społeczny przodków - czyli praca i wykształcenie.  Książka jest pięknie zilustrowana rodzinnymi fotografiami, portretami, pamiątkami rodzinnymi. 
A z całej książki  - przez te wszystkie lata - przebija się miłość rodzinna i rodzina stawiana na pierwszym miejscu. I mimo zapracowania rodziców, mimo różnych zbiegów okoliczności wpajane wartości przetrwały wieki. Kończy się ta książka ślicznym zdjęciem wnuczki pana Jerzego. 
Warto sięgnąć po tą książkę, prześledzić losy p. Stuhrów, zarówno w minionych wiekach, jak i obecnie - bo to przecież również nasza rzeczywistość. Majka47

21 lipca 2011

Gdzie te kolonie, gdzie?

Pierwszy miesiąc wakacji już prawie dobiega końca. Czy dzieci właściwie korzystają z wypoczynku? Czy wyjeżdżają? Czy zwiedzają?
Wydaje mi się, że kiedyś dostępność do wypoczynku kolonijnego była większa. Więcej dzieci mogło wyjechać na kolonie. Obecnie też są  wyjazdy, ale zmienił się organizator.  Wyjazdu nie organizuje zakład pracy, kopalnia czy fabryka, lecz biura podróży. Zakład pracy dopłaca nawet dość znaczną sumę, ale to i tak jest duży wydatek i mniej dzieci wyjeżdża. Biura turystyczne organizują kolonie i obozy nie tylko w kraju, ale i poza granicami. Egipt, Paryż, Sycylia, Majorka - to ekskluzywne wyjazdy młodzieżowe. Kolonie dla dzieci w Czechach, Niemczech na Słowacji - dostępne od zaraz. 
A w kraju - też z górnej półki - obozy sportowe, jeździeckie, górskie, żeglarskie...
I kolonie - w pięknych ośrodkach nadmorskich i górskich. 21 i 24 dniowe, organizowane przez biura podróży. Ze wspaniałymi warunkami i bardzo dobrym wyżywieniem. 
A mimo wszystko to już nie te kolonie z poranną gimnastyką i apelem, z wieloosobowymi salami - najczęściej w szkolnych klasach,
z wędrówkami całą grupą po lasach zielonych. Wychowawcami byli przeważnie pedagodzy po specjalnym kursie kolonijnym. To chyba nadal jest wymagane, gdyż pod koniec roku szkolnego widziałam zaproszenie na wirtualny kurs  wychowawców kolonijnych dla studentów.  
Najbardziej zbliżony do dawnego wizerunku kolonii letnich jest chyba obóz harcerski, gdzie dzieci czy młodzież muszą wykazać się dużą samodzielnością i aktywnością. 
Jestem pewna, że na tych wszystkich wspomnianych wyjazdach dzieci wypoczną i wiele pozwiedzają, ale na pewno nie wszystkich rodziców będzie stać na taki wyjazd. 
Cenne są również wyjazdy z rodzicami na wczasy, a przynajmniej do rodziny na wieś. Jeszcze jest trochę czasu na wyjazd...Majka47

20 lipca 2011

Ogrody, ogrody...

Latem częściej niż zwykle przebywamy w zieleni, na łonie natury. Nie zawsze możemy wyjechać, ale zawsze możemy wyjść po prostu do parku, lub...do coraz częściej pojawiających się w naszym krajobrazie i otoczeniu ogrodów prowadzonych przez architektów krajobrazu i udostępnianych do zwiedzania i do spacerów. 
W czasie wycieczek po ziemi świętokrzyskiej zwiedziłam ogród w Młodzawach - "Ogród na rozstajach".
Położony na obszarze 1 hektara o różnicy wysokości 18m. prezentuje masę pięknej zieleni, ciekawe okazy ogrodnicze drzew, krzewów i bylin. Są tam i oczka wodne i kaskady i zagajniki, skarpy wzorcowo zagospodarowane, a także mini zoo. 
A dzisiaj spacerowałam po  ogrodzie szkółkarskim państwa Kapias w Goczałkowicach. 
Zdjęcia robiłam przed nadchodzącą burzą i ścianą deszczu, która nas nie ominęła w drodze do domu, więc niektóre są  trochę tajemnicze, jakby oczekiwały na kaprysy aury. 
Jest to wspaniale urządzony ogród, w którym można prowadzić zajęcia dydaktyczne z historii ogrodów, gdyż każdy fragment tego ogrodu to inny styl, inna roślinność, inne ścieżki. Jest tam ogród zachodzącego słońca - gdzie dominują barwy czerwieni i purpury, jest ogród - zima - gdzie dominuje biel, jest ogród angielski z odpowiednim usadzeniem drzew i krzewów oraz murków i  ławeczek, jest fragment japoński, jest ogród wiejski z płotkiem, chatką i kapliczką, jest też dekoracja antyczna. 
Ponadto są miejsca, gdzie mogą się bezpiecznie zabawić małe dzieci,
a dla starszych dzieci jest wspaniały labirynt z iglaków. 
Jednym słowem - warto w czasie wakacji odwiedzić pobliskie ogrody, spędzić trochę chwil w otoczeniu przyrody, a po powrocie do domu - jeśli oczywiście mamy ogródek czy chociażby większą skrzynkę na kwiaty - dać się zainspirować ciekawym pomysłom?Lato jeszcze trwa - może więc warto? Majka47

19 lipca 2011

Polskie szlaki turystyczne.

Do pewnego czasu znane były tylko parki narodowe. Najczęściej położone w turystycznych rejonach miały swoje zasady, z którymi trzeba było się zapoznać, i których należało przestrzegać. 
Obecnie oprócz parków narodowych coraz bardziej znane są polskie szlaki turystyczne. Obejmują one nie tylko przyrodę, ale i historię i geografię i technikę.  
Najczęściej słowo "szlak" kojarzy się nam ze szlakiem górskim, czyli wyborem właściwej dróżki czy ścieżki na szczyt, różniących się kolorami w zależności od stopnia trudności. 
Oprócz szlaków górskich znany jest już Szlak Zamków Krzyżackich, Szlak Grunwaldzki, Europejski Szlak Cystersów, Małopolski Szlak Architektury Drewnianej, Szlak Zamków Piastowskich  i jeszcze wiele innych, których tutaj nie wymieniam. 

Chcę natomiast zainteresować szlakiem śląskim, czyli Szlakiem Zabytków Techniki Województwa Śląskiego. Jest to ponad 30 wybranych obiektów o wyjątkowych walorach historycznych i architektonicznych, które w minionych latach tworzyły rewolucję przemysłową. Wycieczka do podziemnego świata kopalni, sztolni, zwiedzanie sali tradycji browarów, zwiedzanie parowozowni, kuźni, czy dawnych fabryk pozostawia niezapomniane wrażenia.
Tam można zobaczyć unikatowe maszyny i urządzenia, które są prawdziwymi perłami techniki. 
Każdy z obiektów i eksponatów jest oznaczony tabliczkami informacyjnymi w trzech językach. Zdjęcie trzecie pochodzi z Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach. 
Dodam jeszcze, że wycieczki dostosowane są również do dzieci, które zawsze znajdą tam jakąś ciekawostkę dla siebie - można wiec na zwiedzanie wybrać się całą rodzinką. Majka47
 

18 lipca 2011

Kto czym wojuje...

Kto czym wojuje, od tego ginie...więc dopadło osobiście i mnie. Ponieważ jestem obieżyświatem i włóczykijem, często przemieszczam się z miejsca na miejsce nie tylko pieszo, lecz różnymi środkami komunikacji. W niedzielny poranek jechałam na umówione spotkanie ok. 50 km od mojego miasta pociągiem. Miałam bilet wykupiony tam i na powrót. Na stacji byłam 10 min. przed odjazdem mojego pociągu. Tymczasem...na stacji stał właśnie taki pociąg. Jak się okazało, był to pociąg opóźniony 40 min. Wsiadłam więc nie czekając na mój pociąg i pojechałam. Znajomi czekający na mój przyjazd na próżno wypatrywali jakiejkolwiek informacji, na który peron ten pociąg- widmo wjedzie. W czasie podróży pasażerowie pytali o to konduktora, lecz ten - również bezradnie odpowiadał, że powinien wjechać na peron trzeci lub czwarty, ale tak naprawdę, z powodu przebudowy dworca może być skierowany gdziekolwiek indziej. Toż to ogólny chaos! Pociąg przy dobrej pogodzie, opóźniony 40min., nie wiadomo gdzie będzie skierowany.  
Ale to jeszcze nie koniec moich przygód. Po pięknie spędzonej niedzieli zdecydowałam się na powrót przed 20. Pociąg przyjechał, a jakże - nawet dość czysty i taki bardziej nowy...tyle, że po pewnym czasie po prostu się ...zepsuł i stanął na małej stacyjce, skąd brak innych połączeń - również autobusowych. 
To też może się zdarzyć, ale bezradność obsługi pociągu była karygodna. Żadnej informacji dla pasażerów, żadnych przeprosin, czy rady. A podróżowały matki z małymi dziećmi, rodziny z walizami z dalszych wojaży, starsi ludzie. Dopiero po godzinie oczekiwania konduktor poinformował, że pojedzie pociąg następny, do którego można wsiąść. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że kierownik pociągu wydzwaniał gdzieś, zgłaszał usterkę, ale na nasze zapytania odpowiedział, że nikt nie chce z nim rozmawiać. W domu byłam przed 23. A dziś rano usłyszałam o planowanym strajku właśnie linii regionalnych...Kiedyś było przysłowie "obyś cudze dzieci uczył", a teraz chyba trzeba to zmienić i chcąc komuś  źle życzyć trzeba powiedzieć "obyś  jeździł koleją"...Majka47

15 lipca 2011

Szlak drewnianej architektury i białych krzyży.

Wczesną wiosną, będąc w górach nowosądeckich, zwróciłam uwagę na ciekawie opisane szlaki górskie, wzmianki o zwierzętach i roślinach charakterystycznych dla tego rejonu, na parki ekologiczne i ścieżki przyrodnicze potrzebne nie tylko dzieciom na lekcje przyrody, lecz i dorosłym przebywającym w tamtejszej okolicy. 
Z wędrówki po Ponidziu  też zapamiętałam wiele ciekawostek. Jest w okolicach Buska Zdroju szlak drewnianej architektury. Dobrze oznaczony mapkami i drogowskazami, z podaną odległością od jednego kościółka do następnego. Są to kościółki drewniane, od XIII do XVII wieku, niektóre otwierane tylko do zwiedzania na życzenie, przez najbliżej mieszkających. Można było dotrzeć do nich zarówno pieszo, jak i wypożyczonym rowerem, drogą wiodącą wśród pól i łąk. 
Inną charakterystyczną cechą Ponidzia są białe krzyże stojące wśród pól, na rozstajach i przy drogach .Dawniej służyły jako drogowskazy, wskazywano dalszą drogę w odniesieniu do kapliczki czy krzyża. Są zbudowane z tamtejszego dostępnego materiału - z białego kamienia zwanego potocznie pińczakiem, gdyż wydobywanego w okolicy Pińczowa. Te białe krzyże nadają charakterystyczny wygląd mijanym okolicom. Nie zauważyłam natomiast kapliczek drewnianych, jak w górach. 
Z tego białego kamienia budowane są również altanki i "wiaty" przy boiskach i miejscach wypoczynku. 
To współczesna architektura, lecz przecież wiele kościołów i zespołów klasztornych budowanych dawniej też jest z tego kamienia. A w dzisiejszym czasie prawie każdy z nas przy jakiejś przebudowie miał kontakt z płytami "nida-gips", które pochodzą właśnie z Ponidzia.
Tym wpisem chcę zwrócić uwagę, że gdziekolwiek przebywamy w czasie wakacji  natrafiamy na lokalne ciekawostki  - trzeba się tylko im dokładnie przyjrzeć.  Majka47 

14 lipca 2011

Urzeczenie Ponidziem.

Jest wiele pięknych krain geograficznych w Polsce. Góry są malownicze, piękne jesienią i zimą, morze to moja miłość od dziecięcych lat, ale najlepiej wyciszam się i wypoczywam na Ponidziu. Są tam obszary, których trudno szukać na zagęszczonym Śląsku. Tam nie ma ruchliwych skrzyżowań, a horyzontu nie zasłaniają  fabryki i wysokie budynki. Dla mnie taki krajobraz to nie monotonia, lecz uspokojenie. Lekko pofałdowany teren, poprzecinany kolorami uprawianych zbóż i warzyw, z błękitnym niebem stwarza możliwość odpoczynku dla oczu i uszu. 
Również powietrze jest tam czyste, a dni słoneczne zdarzają się częściej niż gdzie indziej. 
Widoczna jest tam również fauna i flora. Kolorowe ptaszki, wiewiórki, ślimaki winniczki, a z kwiatów polnych maki i chabry, które nie występują na naszym terenie. 
Najbardziej urzekła mnie dziewanna rosnąca na skarpie przy drodze, taka wyniosła, rozłożysta, dorodna i dumna pięknie prezentowała się na tle błękitnego nieba.
Właśnie te walory krajobrazu zachęcają mnie do wędrówek nie tylko po ścieżkach parkowych, lecz po prostu po łąkach i polnych dróżkach. Majka47



                                                                                                                                                                         

13 lipca 2011

Całe uzdrowisko w kwiatach i muzyce.

Najpiękniejsze i najdłuższe dni przypadły na mój pobyt w uzdrowisku oraz na czas trwania festiwalu. Cały park aż pałał kolorowymi klombami, na których kwitły kwiaty w odblaskowych kolorach żółci, różu, czerwieni. Ogólne zainteresowanie wzbudzał perukowiec dorodnie w tym roku kwitnący bordowymi delikatnymi pomponami.

Pomiędzy tym kolorem i kwieciem rozlegały się  dźwięki muzyki. A było czego słuchać i co wybierać. Każdy mógł dobrać coś dla siebie. 
Koncerty odbywały się w sali koncertowej sanatorium Marconi, w Buskim Samorządowym Centrum Kultury, w muszli koncertowej w parku oraz w pobliskich miejscowościach w zespołach pałacowo- parkowych, a także w kościołach. 
Niezapomniane wrażenie wywarło na mnie wykonanie "Stabat Mater" Antoniego Dvoraka. Świetna akustyka kościoła im. Brata Alberta, znakomity chór i Orkiestra Filharmonii Zabrzańskiej, Iwona Hossa - sporan, Anna Lubańska - mezzosopran, Adam Zdunikowski - tenor, Jarosław Bręk - bas - zawojowali wypełniony po brzegi możliwości kościół. Piękna muzyka pozwoliła na refleksję, zadumę i modlitwę. Pomimo tego, że koncert trwał ponad 2 godziny nikt nie wychodził wcześniej. 
Z popołudniowych koncertów podobała mi się Salonowa Orkiestra Zdrojowa, muzyka filmowa i Strauss Ensembl. 
Była i "Wesoła wdówka" Lehara, i Grupa MoCarta, i Grzegorz  Turnau z zespołem, i Marcin Wyrostek i jeszcze wielu innych słynnych muzyków i zespołów. 
Rekord frekwencji pobiło podobno Mazowsze na scenie letniej przy Domu Kultury. W nocnej scenerii (występ był o 21) tylko wirowały kolorowe taneczne układy, a mocne, dźwięczne głosy słychać było daleko, daleko.  Na zakończenie w niebo poszybowały rozświetlone balony. Cudna sceneria letniej nocy. 
Ciekawa była forma kawiarenek festiwalowych, gdzie na tarasach większych sanatoriów były spotkani z gwiazdami. Pan Bogusław Kaczyński  prowadził ostatni koncert czyli Galę Finałową, a wcześniej był gościem jednej z takich kawiarenek, gdzie z cierpliwością odpowiadał na pytania dotyczące świata muzyki i wielkich sław. 
Nasłuchałam się więc melodii, napatrzyłam na wielkie sławy i cieszę się, że mogłam brać w tym udział. Festiwal był obecny na każdym kroku i trudno było z tego nie skorzystać. Majka47 

12 lipca 2011

Miasteczko słońca i muzyki.

Czekamy na wakacje cały rok. Planujemy, wybieramy, jedziemy. To zupełnie coś innego niż spacer po mieście. Nowe środowisko, inny klimat, inne zwyczaje. Od lat trwa dyskusja, czy na urlop jechać razem czy osobno? Czy zabierać się wspólnie na wyjazd wczasowy czy sanatoryjny, czy też spróbować swoich sił indywidualnie. Jeśli parami - to nie ma problemu - pokój 2-osobowy czeka. Jedynki są dla prywatnych, komercyjnych. Pozostają trójki - super jeśli z węzłem sanitarnym. Pięknieją nasze miasta i zabytki, ale baza noclegowa jeszcze pozostawia dużo do życzenia. A jeśli trójka - to z kim ją dzielić, jeśli się jest pojedynczo?Do kogo mnie dopiszą lub kto do mnie zostanie dokooptowany?
Już mam więc przydział i klucz do pokoiku. Poznaję w przyspieszonym tempie moje współtowarzyszki. Jest super, a pokój duży, jasny, pogodny. 
Jeszcze wizyta u lekarza, dobór zabiegów. Wysoko oceniam kontakt ze służbą zdrowia. A zabiegi przyjazne, właściwie dobrane do indywidualnych potrzeb. 
Za mną więc trzy tygodnie innego trybu życia, innych zajęć. Czas wypełniony dbaniem o swoje zdrowie przedłużał się na cały dzień. Bo przecież chodzenie z  kijkami, jazda na wypożyczonym rowerze, czy "balety" przy kawiarnianych ogródkach to też dbanie o zdrowie - i fizyczne i psychiczne. To zupełne oderwanie się od domowego trybu życia i nawet brak komputera nie był problemem. 
To jeszcze nie koniec niespodzianek. Ciekawe wycieczki organizowane w sobotę czy w niedzielę pozwalały zwiedzić bliższe i dalsze okolice. Ale najważniejszy był termin mojego pobytu w kurorcie. Właśnie w tym czasie odbywał się coroczny Międzynarodowy Festiwal im. Krystyny Jamroz. Jest to festiwal muzyczny, w którym udział biorą znani i uznani muzycy, kompozytorzy, gwiazdy opery i operetki, filharmonie i laureaci poprzednich konkursów. Można było spotkać wiele sławnych ludzi, którzy występowali, a później odsłaniali w głównej parkowej alei swoje "słoneczka". Ponieważ herbem Buska Zdroju jest słoneczko, zatem takie słoneczka były przypisane sławom muzycznym. Do  tematu festiwalu jeszcze wrócę, a teraz zamieszczam kolaż, aby zilustrować to, o czym pisałam. 
 
Właśnie dzięki festiwalowi mój pobyt nabrał zupełnie innego wrażenia, a słynne melodie do teraz pozostają w pamięci. Majka47