19 maja 2011

Jelitówka - trzydniówka.

Tak się kręci od jakiegoś czasu po naszej okolicy i przetrzebia mieszkańców kolejnych domów. Nie oszczędza ani niemowlaków, ani dorosłych, ani gimnazjalistów. Jest bardzo dokuczliwa, bardzo osłabia, i wycieńcza organizm.  Charakterystyczne objawy są przykre i trudne do zniesienia na przykład w czasie godzin pracy czy w podróży.
Trzeba to przetrwać, przeczekać głodówką lub bardzo oszczędną dietką, wspomagać łagodnymi środkami probiotycznymi. 
Z rodziny, z którą jestem w bliskim kontakcie, prawie wszyscy doznali już objawów tej choroby. Kto nie chcę być chory - łyka profilaktycznie jakieś biotyki regulujące pracę przewodu pokarmowego i uodparniające.   
Tymczasem wiosna w pełnym rozkwicie i w letnich temperaturach.
Ogrody wyglądają pysznie i królewsko, tym bardziej, że dominują rododendrony i azalie w pełnej gamie kolorystycznej. Taki miks azaliowych kolorów z naszego ogrodu załączam jako antywirus na wszelkie jelitówki - trzydniówki. Majka47

 

4 komentarze:

  1. Mnie nie czepia, może dlatego, że wtrajam otręby?;-)

    aniollewy

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że ja chyba miałem coś podobnego jak ta jelitówka? Tylko takiej nazwy nie znałem. Już mi minęło! I się cieszę. W Warszawie super wiosna. I na dodatek weekend już też dziś. Jeszcze tylko 8 godzin pracy!
    Pozdrawiam serdecznie z Żoliborza!
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  3. Paskudna przypadłość ale te kwiatki jakby pomogły!
    Pozdrawiam z Zakopanego

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam w tym roku tą jelitówkę. Na początku byłam przekonana, że strułam się jogurtem. Pierwszą dobę okropnie mnie to męczyło, ale lekarz chyba trafił z lekami, bo potem było już tylko lepiej...
    Pozdrawiam serdecznie, a kwiaty - piękne!

    OdpowiedzUsuń