27 stycznia 2012

Kronika rodzinna.

Kronika rodzinna to coś, co każdy chciałby mieć, ale nie każdy chce to prowadzić. Najlepiej, gdy w domu można znaleźć poprzednie dzieje i ważne wydarzenia spisywane chronologicznie. Wówczas można w podobnym stylu kontynuować to, co się dzieje ważnego w naszej rodzinie nawiązując również do sytuacji gospodarczej a nawet politycznej. 
Prowadzę moją kronikę rodzinną już 43 lata. Czasem jest to bardzo cenny dokument pozwalający przypomnieć wydarzenie, które zaistniało nie tylko w naszej rodzinie lecz także w kraju. Jest wspomniana historia lat 70 i 80, jest  wybór Polaka na papieża, są wklejone na pamiątkę kartki na artykuły żywnościowe i wiele innych  wiadomości.
Przede wszystkim jest to jednak historia naszej rodziny - kronika rozwoju rodziny, jej osiągnięć, zapis sytuacji zarówno smutnych, jak i bardzo radosnych. 
Obecnie pisze się więcej na komputerze, ale tej kroniki nie powierzyłabym komputerowi. Jest więc nadal pisana ręcznie, czasem podkreślana kolorowym mazakiem, czasem z wykrzyknikami czy pytajnikami. To nadaje tej kronice taki codzienny, zwykły wygląd - chociaż wiadomości tam zawarte są bezcenne. Nie ma tam tylko zdjęć. Zdjęcia są w opisanych albumach, a współcześnie już coraz częściej na komputerze a potem na płytkach. 
Jest początek roku kalendarzowego. Nowy rok wziął nas już w swoje obroty i plany. Może warto zacząć zapisywać ważne dla nas wydarzenia? Majka47

4 komentarze:

  1. Musi być bardzo ciekawe wracanie do dawnych zapisków sprzed lat, odświeżanie pamięci o wydarzeniach ważnych dla rodziny a także innych o szerszym zasięgu. A znowu za ileś tam lat, dla kolejnych pokoleń będzie to dokument bezcenny :-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Majko!
    Kroniki rodzinne to też historia danego kraju, miasta, dzielnicy i okolicy.
    Ja akurat tak tego nie prowadzę, ale mam sporo dokumentów.
    Jak już pisałem i pokazywałem mój wujek spisał w książce swoje dzieje i tam jest spora część dziejów mojej rodziny. Bo to jest brat mojej mamy. Drugi wujek(już nieżyjący) wydał książkę o genealogii rodziny ze strony mojej mamy.
    Tak, że sporo tych dziejów jest w książkach.
    W każdym razie to jest bardzo dobre hobby.
    I nauka historii na przykładzie najbliższych.
    Pozdrawiam mroźno(minus15 stopni C)
    Vojtek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W większości rodzin prowadzenie kroniki ogranicza się do zbierania zdjęć i nagrań. Mimo tego,że lubię pisać, i z natury swej jestem czynnym obserwatorem życia, do spisywania dziejów rodziny nie garnę się. Natomiast uwielbiam czytać Dzienniki i Pamiętniki. Ostatnio czytałam bardzo interesującą książkę pod tyt. ICH NOCE I DNIE,na którą złożyła się korespondencja Marii Dąbrowskiej z mężem. Polecam. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Moje trzy grosze. Pisanie kroniki rozpoczęłam 2 lata temu. zanim jednak to rozpoczęłam zebrałam wszystko to co należało uchronić przed zniszczeniem i zapomnieniem. W swoich bezcennych zbiorach mam inf, o przodkach z xvIII wieku zebrane przez kuzyna. Stare dowody osobiste moich rodziców/jeszcze w płóciennych oprawach/Akt własności, domu który ojciec otrzymał osiedlając się po wojnie jako były żołnierz. Udało mi się usiąść za życia z moją Mamą , Ojcem i Teściową.Wypytać ich o szczegóły z ich życia. Bezcenne, niewiarygodne. Znałam ich ,a o tylu rzeczach nie miałam pojęcia. mam płócienne szmatki z rąk moich córek, które w ten sposób były oznaczane po urodzeniu w szpitalu. Mogłabym pisać o tym długo. Jestem dumna z tego ,że znalazłam czas aby się tym zając. Móc przekazać to moim dzieciom i wnukom . Moje duchowe doznania związane z pracą nad tym tematem są niesamowite. Po kilku godzinach spędzonych nad opisywaniem ich losów ...idąc do kuchni aby zrobić sobie herbatę , mam wrażenie ,że spotykam w niej np. mojego Dziadka. To piękne, być tak blisko nich ,a też moich bliskich, których nigdy nie poznam. moich prawnuków. Mogę spotkać się z nimi na stronach kroniki, którą też dla nich pisze .temat do rozmów, nie do pisania. szkoda ,że obok mnie nie spotykam ludzi, którzy piszę podobnie, interesuje ich to do takiego stopnia. Słyszę czasem ,a ja też mam po babci stare zdjęcie. I na tym koniec.

    OdpowiedzUsuń