11 marca 2015

Ośla ławka?

Dawno, dawno temu, gdy w klasach były czarne podłogi (zapuszczane czymś niezniszczalnym), a na każdej ławce stał czarny kałamarz (?) w tyle klasy stała sobie "ośla ławka". Kto był zmuszony usiąść w tej ławce przeżywał spory stres i wstyd, a na przerwach dzieci palcami wskazywały nieszczęsnego osobnika. Jak najszybciej każdy chciał wrócić z powrotem do swojej ławki obiecując w nauce a przede wszystkim w zachowaniu solidną poprawę. 
Z opowiadań dziadów wspomina się jeszcze klęczenie na grochu, ewentualnie z rękami w górze.
Zamykanie w "kozie" było już uwieczniane w literaturze i też nie należało do przyjemności. Kończyło się często ucieczką przez okno, a czasem po niegrzeczniucha przybywali osobiście rodzice, którzy odpowiednio"wypłacali" nagrodę. 
Czasem szła jeszcze w ruch długa linijka i wówczas dłonie od wewnątrz mocno szczypały...
Tak było dawno, dawno temu. Obecnie króluje bezstresowe wychowanie, metody bezdotykowe, prawo wolności i swobody. Markowe i kolorowe przedmioty i ubrania umilają naukę, a liczne kółka zainteresowań rozwijają wiedzę i sprawność. 
Czy wiec coś się zmieniło od ubiegłego wieku? Prezentowane w mediach przypadki "regulaminu" wejścia do klas, lub nietypowego  nauczania maluchów przy pomocy taśmy i wrzasków na szczęście nie są normą, ale jednak zdarzają się. Odbieramy to z dreszczem, niesmakiem i z niepokojem, bo jednak tak traktować dzieci z naszą wiedzą o ich psychice nie wolno. Czy nie jest to jednak jakaś ciągłość oślej ławki? Majka47

7 komentarzy:

  1. Świetny wpis! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pamiętam jeszcze stanie w kącie. I klęczenie na małych woreczkach, chyba nie z grochem, czymś mniejszym, może gorczycą... Nie mniej, jak nie będziemy rozmawiać z naszymi dziećmi to te praktyki szkolne będą dla nas tajemnicą. Mój syn jak się go dobrze podejdzie, to i powie ile Pani im poświęca czasu a ile rozmawia z koleżankami w tym czasie... nie mniej trzeba cały czas mieć na oku te sfrustrowane nauczycielki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję podejścia .... Kręci pani bicz na siebie. A ta sfrustrowana nauczycielka jest tylko drobnym epizodem w życiu Pani syna.

      Usuń
    2. Gratuluję podejścia .... Kręci pani bicz na siebie. A ta sfrustrowana nauczycielka jest tylko drobnym epizodem w życiu Pani syna.

      Usuń
  3. Dostawałem linijką po łapach i to mimo wspólnego porannego pacierza odmówionego na pocztku szkolnych zajęć...

    OdpowiedzUsuń
  4. Na tych drastycznych i bardziej drastycznych metodach wychowały się pokolenia. Czy były to złe pokolenia? Nasi rodzice i dziadowie szanowali starszych, szanowali pracę, szanowali słowo dane innym.
    Mnie już w szkole nikt nie łajał, chociaż niektórzy w kącie stawali.
    Kiedy nauczyciel mówił, stawało się na baczność.
    Nie uważam, żeby takie metody ( przesycone nadmierną dyscypliną) były konieczne, ale przez wieki okazywały się być skuteczne.
    Hm.... Dzisiaj..... hm.... dzisiaj beztresowe wychowanie.... Właściwie wychowania zaczyna brakować. Rodzice na wychowywanie dzieci nie mają czasu. Spychologia na szkołę, włącznie z wychowaniem religijnym i do tego wieczne pretensje. Nauczyciela traktuje się jak wroga numer jeden i grozi mu palcem, pogardza się nim, a mimo tego oddaje się mu pod opiekę własne dziecko. Brak w tym logiki.
    Brak szacunku dla nauczyciela, bardzo szybko przekłada się na brak szacunku dla rodziców i na brak szacunku do kogokolwiek. Dziwne to czasy nastały. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń