Ustronie
Ktoś odkrył przypadkiem
Zaciszne ustronie
Odcięte od świata,
Leżące na stronie.
Z daleka od traktu
Z daleka od ludzi,
Gdzie zmierzch tuli do snu,
A ze snu świt budzi.
W promieniu mil kilku
Dosłownie nikogo -
I świerszcze, i gwiazdy,
I nawet niedrogo,
Piechotą od stacji
Dzień drogi wśród kniej,
Lecz za to swoboda,
Że hej!
Odkrywca podskoczył,
spakował walizki,
Lecz zanim wyjechał,
Osobie rzekł bliskiej;
"Znalazłem tu i tu
Zaciszne ustronie,
odcięte od świata,
Leżące na stronie.
Z daleka od traktu,
Z daleka od ludzi,
Gdzie zmierzch tuli do snu,
A ze snu świt budzi.
W promieniu mil kilku
Dosłownie nikogo -
I świerszcze, i gwiazdy,
I nawet niedrogo,
Piechotą od stacji
Dzień drogi wśród kniej,
Lecz za to swoboda,
Że hej!
Osoba nazajutrz
Pakując manatki,
Posłała wiadomość
Do pewnej mężatki.
Że w tym i w tym miejscu
Jest ciche ustronie,
Odcięte od świata,
leżące na stronie.
Z daleka od ludzi,
Gdzie zmierzch tuli do snu,
A ze snu świt budzi.
W promieniu mil kilku
Dosłownie nikogo -
I świerszcze, i gwiazdy,
I nawet niedrogo.
Piechotą od stacji
Dzień drogi wśród kniej,
Lecz za to swoboda,
Że hej!
Mężatka nazajutrz,
Przy jakimś obiedzie,
Szepnęła dyskretnie,
Ze tu i tu jedzie.
Poniważ - zacisze
Pniweaż - ustronie,
Ponieważ - odcięte,
Ponieważ - na stronie,
Ponieważ - daleko,
Ponieważ - bez ludzi
Ponieważ - zmierzch tuli,
Ponieważ - świt budzi,
Ponieważ - w promieniu,
Ponieważ - nikogo,
Ponieważ - te świerszcze,
Ponieważ - niedrogo,
Ponieważ - piechotą,
Ponieważ - wśród kniej,
Ponieważ - swoboda,
Że hej!
I odtąd, kto tylko
Coś o tym usłyszał,
Brał lekki inwentarz
I mknął do zacisza.
Wysiadał na stacji,
Dzień cały szedł drogą
I szukał ustronia,
Gdzie nie ma nikogo.
Ustronia, gdzie można
Bez wstydu, wygodnie
Zdjąć buty i krawat,
A nawet i spodnie.
Gdzie cisza i nastrój
Gdzie ciałom jest lżej,
Gdzie taka swoboda,
Że hej!
I tak po dniach kilu
Zniknęło stronie,
Odcięte od świata,
Leżące na stronie.
Odległe od traktu,
Od zgiełku i ludzi
Gdzie zmierzch tulił do snu
A ze snu świt budził.
Gdzie było lirycznie,
I ślicznie, i błogo,
Gdzie z trudem się człowiek
Mógł natknąć na kogoś.
Gdzie nie szedł autobus
Gościńcem wśród kniej,
Gdzie była swoboda,
Że hej!
Ze zbiorku wierszy "Kolekcja" Ludwika Jerzego Kerna - jeszcze wakacyjnie, szukając takich mniej odwiedzanych miejsc - przepisała Majka47
I tak to ustronie bezludne stało się gwarne i ludne;-) I znowu trzeba szukać nieznanych, zapomnianych a urokliwych miejsc do wypoczynku:-)))
OdpowiedzUsuńnotaria
Witam. Otrzymałam ten adres dziś od Daniela. Gratuluję inwencji, z przyjemnością przejrzałam bloga. Jest taki... hm, mocno refleksyjny i ukazuje całą wrażliwość Bloggera. Sądzę, że w najbliższą niedzielę będę miała okazję poznać Panią osobiście. Lubie koncerty promenadowe w Katowicach i chyba też będę na finałowym obecna. Zapraszam na moją "stronkę", (to całkowicie nowe dla mnie wyzwanie), http://pieknajesien.blog.onet.pl/ . Pozdrawiam, Danuta Korczak - Katowice.
OdpowiedzUsuńSzukaj, szukaj a ja znalazłam, podkarpacie, miejsc wiele i urokliwe
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
witaj Majka, chciałabym poczytać znowu coś wybranego przez Ciebie z tomików wierszy. Potrafisz to pięknie robić, dokonujesz trafnych wyborów, te wiersze nastrajają pozytywnie. Pozdrawiam i czekam. anielka
OdpowiedzUsuńMelduje się z azylu .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam.