Trzeba to przetrwać, przeczekać głodówką lub bardzo oszczędną dietką, wspomagać łagodnymi środkami probiotycznymi.
Z rodziny, z którą jestem w bliskim kontakcie, prawie wszyscy doznali już objawów tej choroby. Kto nie chcę być chory - łyka profilaktycznie jakieś biotyki regulujące pracę przewodu pokarmowego i uodparniające.
Tymczasem wiosna w pełnym rozkwicie i w letnich temperaturach.
Ogrody wyglądają pysznie i królewsko, tym bardziej, że dominują rododendrony i azalie w pełnej gamie kolorystycznej. Taki miks azaliowych kolorów z naszego ogrodu załączam jako antywirus na wszelkie jelitówki - trzydniówki. Majka47
Mnie nie czepia, może dlatego, że wtrajam otręby?;-)
OdpowiedzUsuńaniollewy
Wiesz, że ja chyba miałem coś podobnego jak ta jelitówka? Tylko takiej nazwy nie znałem. Już mi minęło! I się cieszę. W Warszawie super wiosna. I na dodatek weekend już też dziś. Jeszcze tylko 8 godzin pracy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z Żoliborza!
Vojtek
Paskudna przypadłość ale te kwiatki jakby pomogły!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Zakopanego
Miałam w tym roku tą jelitówkę. Na początku byłam przekonana, że strułam się jogurtem. Pierwszą dobę okropnie mnie to męczyło, ale lekarz chyba trafił z lekami, bo potem było już tylko lepiej...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, a kwiaty - piękne!