W czasie wakacyjnych wojaży, oprócz krajobrazów i uroków odwiedzanych zakątków spotyka się ludzi. Rozmowa i kontakt z nimi daje wiele do myślenia, pomaga jednej i drugiej stronie, zawsze coś przecież my im dajemy a oni nam.
Tym razem miałam okazję poznać osoby, z historią rodzinną wplecioną w losy Polski. Był ktoś urodzony w Wilnie, wychowany na ziemiach zachodnich, pracujący w Nowe Hucie w fabryce tytoniu...Toż to przepiękny cały kawał historii do powtórzenia, przypomnienia i zapamiętania. A jeśli jeszcze słyszą to osoby młode, którym niektóre meandry historii trzeba tłumaczyć - to zysk dla tych młodych jest podwójny - zapamiętają lepiej niż lekcję historii.
Był ktoś, związany z Krakowem ( z dziada, pradziada) - kto musiał jednak za chlebem i za druga połową przenieść się na wieś.
Inna historia to rodzina, która zaadoptowała dzieci, mając również dwójkę swoich.
Był ktoś, kto wychował się w rodzinie zastępczej, jest teraz baaardzo dorosły, a jednak co roku więzy krwi ciągną go w miejsce, gdzie się urodził i podświadomie szuka swoich korzeni - nawet jeśli ma to być tylko miejscowość jego urodzenia...
Wszystkie te, i jeszcze wiele innych historii daje wiele przemyśleń losów ludzkich, losów związanych z historią i ze społecznymi zmianami na przestrzeni lat. Majka47
Meandry ludzkich losów... Każdy ma jakieś, którymi płynie do swojego portu przeznaczenia.
OdpowiedzUsuńIwona
Fakt w wakacje nowe znajomości , opowieści o losach , przeżyciach, historii i ciekawych przypadkach.
OdpowiedzUsuńTeraz czas na przemyślenia.
Co ludzkie życie inna ciekawa opowieść.
Pozdrawiam
Miło słuchać opowieści o ludzkich korzeniach. Smutno jest wtedy, gdy słuchamy o czyichś "życiowych zakrętach" i tragediach. Oprócz empatii, z każdych opowieści można czegoś się nauczyć i łatwiej przeżywać własne "koleje losu".
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam i życzę jak najwięcej kontaktów przesyconych opowieściami o dobrych doświadczeniach.