5 września 2011

Po wakacjach...

W czasie wakacyjnych wojaży, oprócz krajobrazów i uroków odwiedzanych zakątków spotyka się ludzi. Rozmowa i kontakt z nimi daje wiele do myślenia, pomaga jednej i drugiej stronie, zawsze coś przecież my im dajemy a oni nam. 
Tym razem miałam okazję poznać osoby, z historią rodzinną wplecioną w losy Polski. Był ktoś urodzony w Wilnie, wychowany na ziemiach zachodnich, pracujący w Nowe Hucie w fabryce tytoniu...Toż to przepiękny cały kawał historii do powtórzenia, przypomnienia i zapamiętania. A jeśli jeszcze słyszą to osoby młode, którym niektóre meandry historii trzeba tłumaczyć - to zysk dla tych młodych jest podwójny - zapamiętają lepiej niż lekcję historii. 
Był ktoś, związany z Krakowem ( z dziada, pradziada) - kto musiał jednak za chlebem i za druga połową przenieść się na wieś. 
Inna historia to rodzina, która zaadoptowała dzieci, mając również dwójkę swoich. 
Był ktoś, kto wychował się w rodzinie zastępczej, jest teraz baaardzo dorosły, a jednak co roku więzy krwi ciągną go w miejsce, gdzie się urodził i podświadomie szuka swoich korzeni - nawet jeśli ma to być tylko miejscowość jego urodzenia...
Wszystkie te, i jeszcze wiele innych historii daje wiele przemyśleń  losów ludzkich, losów związanych z historią i ze społecznymi zmianami na przestrzeni lat. Majka47
 

3 komentarze:

  1. Meandry ludzkich losów... Każdy ma jakieś, którymi płynie do swojego portu przeznaczenia.

    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt w wakacje nowe znajomości , opowieści o losach , przeżyciach, historii i ciekawych przypadkach.
    Teraz czas na przemyślenia.
    Co ludzkie życie inna ciekawa opowieść.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło słuchać opowieści o ludzkich korzeniach. Smutno jest wtedy, gdy słuchamy o czyichś "życiowych zakrętach" i tragediach. Oprócz empatii, z każdych opowieści można czegoś się nauczyć i łatwiej przeżywać własne "koleje losu".
    Cieplutko pozdrawiam i życzę jak najwięcej kontaktów przesyconych opowieściami o dobrych doświadczeniach.

    OdpowiedzUsuń