24 maja 2013

Szlak kulinarny i historia.

W czerwcu, miesiącu który jest już wczesnym latem coraz częściej ciągnie nas na szlaki.
Dobrze, że szlaki są obecnie uporządkowane, dają nam określoną wskazówkę do zwiedzania i możliwość wyboru szlaku zgodnie z zainteresowaniem. 
Wspominałam już o Śląskim Szlaku Zabytków Techniki, jest Szlak Architektury Drewnianej, znamy Szlak Orlich Gniazd oraz Szlak Cysterski.
Jednym z nowszych Szlaków województwa śląskiego jest Szlak Kulinarny "Śląskie Smaki".Jest to bardzo ciekawy szlak, gdyż skupia na swoim terenie historyczną wielokulturowość. Obszar Śląskiego Smaku Kulinarnego jest bardzo rozległy. Obejmuje swym zasięgiem kuchnię jurajską, zagłębiowską, śląską  i góralską. Każda z wymienionych kuchni jest bardzo barwna, smaczna i historyczna. 
Teren rozciąga się od Lelowa (gdzie znajduje się zresztą grób cadyka) - z wpływami kuchni żydowskiej, poprzez miasteczka i wsie Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego, aż do Istebnej, Jeleśni i Koniakowa czyli Trójwsi (Tricatka), gdzie schodzą się granice trzech państw - Polski, Czech i Słowacji (tzw. Trójstyk).
A jaki to czasokres historyczny! W potrawach można się więc doszukać wpływów węgierskich, niemieckich, austriackich i czeskich. Myślę, że przy okazji włóczęgi weekendowej nie jeden raz spotkamy się z Kuchnią Śląskiego Smaku. Wszystkie te restauracje są właściwie oznaczone z logo 'Śląskich Smaków".Kuchnie te są przeważnie kuchniami regionalnymi z potrawami wg dawnych receptur. 
Przy okazji więc można powtórzyć i przypomnieć sobie historyczne dzieje danego terenu - co wcale nie jest łatwym zadaniem. Może więc najpierw wytyczyć nasz szlak, przypomnieć historię, a potem dopiero degustować potrawy.
 Przy tym wszystkim nie zapominajmyże istnieją najbardziej uczęszczane - szlaki górskie. Majka47  

20 maja 2013

Między weekendami...

Polska ruszyła. Zielone Świątki wyciągnęły z domu najbardziej opornych, a przepiękne słonko wreszcie ukazało się w pełnej krasie i to w dodatku w weekend. Przejeżdżając  podbeskidzkimi drogami można zauważyć, jak zmienia się krajobraz. Przede wszystkim masa rowerzystów, w kaskach, całymi rodzinami, z dziećmi w siodełkach przemierzała podgórskie tereny. Czasem ścieżkami rowerowymi, czasem poboczem drogi czy chodnikiem, z uśmiechem, podziwiając mijane drzewa, krzewy i łąkowe kwiaty rowerzyści stali się elementem krajobrazu. Zupełnie inaczej niż w samochodzie! Całkowite dotlenienie organizmu, działanie słońca i czystego powietrza to dobry zastrzyk zdrowia
Natomiast spacerowy chodnik wzdłuż lotniska został dokładnie zajęty przez spacerowiczów. Młodzi ludzie z dziecięcymi wózkami, trochę młodzieży, spacerujące pary - dawno nie widziałam takiego zgromadzenia. Na pierwszy plan wysuwali się seniorzy z kijkami nordic, którzy wolniej niż młodzi, ale z uporem zażywali ruchu na świeżym powietrzu. Na trawie nawet rozsiadła się grupa spacerowiczów posilając się majówkowymi smakołykami. 
Tak miało być już w pierwszy weekend majowy - jednak wówczas pogoda skutecznie pokrzyżowała plany. Jeśli tak pogodnie będzie w ostatni majowy weekend, to myślę, że znów będzie powtórka majówkowego spędzenia czasu na łonie natury, i to nie tylko na Podbeskidziu. Majka47
  

10 maja 2013

Sentymentalna lekturka...

Maj to miesiąc, w którym często wspominamy i porównujemy minione lata. Taka właśnie książka przeniosła mnie do epoki PRL-u, czasu kartek, malucha 126p, i wszelkich innych atrakcji, które już dziś za luksus nie możemy uznać. 
Autorzy - małżeństwo - pani Izabela Meyza i pan Witold Szabłowski (redaktorzy) na pół roku przenieśli się do mieszkania M-3, do bloku z wielkiej płyty, gdzie ubraniach z tamtej epoki i  we wnętrzu domu urządzonego dawnymi sprzętami i drobiazgami prowadzili wspólnie z dzieckiem życie rodzinne.
To nie byłoby jeszcze takie straszne, ale bez komórki, laptopa, mikrofalówki trudno wyobrazić sobie normalne życie pracującej rodziny. Nawet swoją córeczkę obdarowali zabawkami z lat 80-tych. Robiąc zakupy starali się ograniczyć do "kartkowych" przydziałów, potrawy przygotowywali wg porad czasopism i poradników z tamtych lat. Nie brak też i momentów humorystycznych, gdyż okazało się, że w Peerelu mąż właściwie bardzo mało pomagał żonie w domowych obowiązkach - dziś prace domowe i obowiązki rozłożone są bardziej partnersko. 
Najtrudniej było z konieczną wizytą u lekarza - przynajmniej tutaj się prawie nic nie zmieniło. 
Ta sentymentalna podróż w czasie miała ukazać absurdy PRL-u, ale i odpowiedzieć na pytanie, czy nam dziś żyje się lepiej. 
Książka nosi tytuł "Nasz mały PRL
Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem".
Może warto przeczytać, zastanowić się co straciliśmy, a co zyskaliśmy, tym bardziej, że często się powraca do tych wspomnień. A przeglądając oferty na Allegro dostrzegłam nawet aukcję "oryginalna podomka z PRL-u" - czyli jest zapotrzebowanie nie tylko na tego typu wspomnienia. Majka47    

3 maja 2013

Po prostu MAJ!

Majowych odsłon jest bardzo dużo i są bardzo kolorowe. Nawet pogoda nie zdoła zepsuć optymizmu wiosny, wolności, weekendów i wyjazdów. 
Maj to przecież sedno wiosny, wiosny ukwieconej, kolorowej, pachnącej. Maleńkie krokusy zostały zdominowane przez bujne tulipany, barwne azalie, pachnące bzy. (A na pierwszym zdjęciu czerwone anemony czyli ogrodowe zawilce).

W tą tonację świetnie wpisują się święta pierwszych dni maja. do kwiatów dołączają flagi i kotyliony. 
Drugą odsłoną maja są matury. Wkraczanie w dorosłość, otwieranie drogi do studiów, przekraczanie jakiegoś etapu. Nie jestem jednak pewna, czy z powodu kaprysów pogody zakwitną w tym roku kasztany...lecz to w żadnym razie nie ma wpływu na wyniki matur.
Kolorowe jest również grillowanie - zawsze  na łonie natury, na pikniku.
A rozgrywki sportowe, mecze, zawody? Każdy ma swoją ulubioną drużynę z odpowiednim kolorem gadżetów.
Dodając do tego znanych majowych imienników i imienniczek, którzy często maja wpływ na pogodę, jak np. Zofia, Pankracy, Serwacy i Bonifacy - otrzymamy całkiem ciekawy, bardzo barwny obraz tego miesiąca. Majka47